Muzeum znajduje się w planetarium - dość oryginalne miejsce na wyeksponowanie figur woskowych. Po odstaniu TYLKO 3 godzin w kolejce po bilety - wreszcie udało Nam się nacieszyć oczy figurami z wosku.
W muzeum spędziliśmy prawie pół dnia ... droga zwiedzania jest dobrze
przemyślana - przechodzi się przez różne pokoje - pokój sportu - są tam
wyeksponowane gwiazdy różnych dziedzin sportowych, pokój sław filmu,
Sala królewska itp.
(Zwiedzanie kończy się obowiązkowym przejściem przez sklep).
Zadbano o najdrobniejsze szczegóły na figurach, tatuaże, ozdoby - widać
nawet żyły ... zwłaszcza na zbliżeniu dłoni Benedykta XVI.
W pewnym momencie drewniana podłoga zamienia się w kamienną posadzkę ... schodzimy do lochów. Matki z dziećmi proszone są o przejście od razu w boczny korytarz, a
pozostali zwiedzający przechodzą wąskim , krętym korytarzem we "mgle" -
gdzieś tam słychać odgłosy łamanych kości kołem, krzyki więźniów,
śmiechy katów - krzyki nastraszonych turystów - okazało się, że podczas
przejścia próbują nastraszyć zwiedzających przebrani za skazańców
pracownicy muzeum - Przy wejściu do tego krętego tunelu jesteśmy
proszeni o nie robienie zdjęć - z resztą było tam zbyt ciemno - zdjęcia
pewnie by nie wyszły. Wyjście kończy się obowiązkowym przejściem pod
gilotyną, która na pewną wysokość co chwilę się opuszcza wydają przy tym
taki charakterystyczny dźwięk ...
Z lochów przechodzimy korytarzem skierowanym lekko pod górę tam czekają
już na nas taksówki - a właściwie tylne siedzenia w obudowie taksówek
angielskich - tutaj także jesteśmy proszeni o nie robienie zdjęć - jadąc
taksówkami poznajemy historię Londynu - widzimy Sir Isaaca Newtona przy
pracy - czasy zarazy (tutaj smród był nie do opisania) a w koło ruszały
się szczury, czasy gdy w klubach królował kabaret, okres II wojny
światowej - tutaj było słychać strzały z karabinu, bombardowania i
zrujnowane miasto. Stacja końcowa ... jeszcze jeden mały pokój do
zwiedzenia - w gablotach można zobaczyć jak wygląda odlew buzi, jak
dobiera się oczy ... oraz ostatni wizerunek samej Madame Tussauds.
Jeszcze tylko sklep z pamiątkami do pokonania i można ruszyć w miasto ze sporym bagażem wspomnień i świeżą (dużą) porcją zdjęć.
Tak kobieta na pierwszym zdjęciu to kto?
OdpowiedzUsuńw pierwszej chwili pozmyślam,że Audrey Hepburn-ale jakoś niepodobna??
Nie wiem czy bym w tych lochach na zawał nie zeszła :)
Tak, to Ona - we włosach ma ozdobę z filmu "Śniadanie u Tiffaniego".
OdpowiedzUsuńCo do Lochów - to można tam wejść, ale przy przejściu do tego "labiryntu" ostrzegają, że jak ktoś z jakiejś przyczyny nie chce, nie może, to ma od razu przejść w bok - to dotyczy też dzieci i ich opiekunów.
Jeżeli to ona to im "nie wyszła"
OdpowiedzUsuńBilet był drogi - nikt nie grymasił, że aktorka niepodobna ... za to spojrzenie Benedykta XVI ... :D
OdpowiedzUsuńOj nie przeszła bym pod gilotyną-strachliwa bardzo jestem.Fajnie że mogę poznać Londyn dzięki Tobie.Dzięki.
OdpowiedzUsuńDziękuję, jest mi bardzo miło. :)
OdpowiedzUsuńMyśmy chwilę stali obliczając co ile ta gilotyna się "opuszcza" jak się podniosła, to chyba pobiłam rekord szybkości w przechodzeniu pod "atrakcją muzeum". :D