Kilka mniej lub bardziej znanych sobie osób wybrała się na plener fotograficzny do Karpacza,
po zwiedzeniu Świątyni Wang od razu zakupiliśmy bilety i ruszyliśmy na szlak przy okazji rozmów poznawaliśmy się coraz lepiej. Po drodze cudne widoki, kadr za kadrem zapisywał się na kartach pamięci aż szlak turystyczny zaprowadził nas w okolice schroniska ....
Samotnia przywitała nas wtedy chłodnym wiatrem, w środku dużo ludzi, cudem znaleźliśmy wolny stół w kąciku "kultowego" dla nas schroniska - zamawiamy coś gorącego do picia - do dzisiaj pamiętam smak herbaty jabłkowej - nigdzie już nie smakowała tak wyjątkowo jak wtedy w tym schronisku. Potem wielokrotnie bywałam w Karpaczu i na szlakach, ale to tamta wyprawa w okolice Małego Stawu została mi w pamięci na bardzo długo .... <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz