sobota, 18 czerwca 2011

Rowerowa wycieczka.

     Wczorajszy wieczór okazał się chłodnym wieczorem, a z rana miałam w planach wycieczkę rowerową (tzn. organizatorem wycieczki była gmina) - wcześnie rano padał deszcz, ja zasłuchana w śpiew ptaków w ogrodzie wpatrywałam się w okno, gdzie czasami pojawiał się promyk słońca.
    Około ósmej rano przejaśniło się i wraz z promykiem słonka pojawiła się iskierka nadziei na wycieczkę. Na placu zbiórki wstawiłyśmy (Mama i Ja) nieco wcześniej. Droga prowadziła przez miasto, okoliczne wioski, pierwszy przystanek odbył się na ładnej łące koło lasu, w miejscu gdzie ludzie związani z lasem mają zbudowaną drewnianą wiatę (która była zamknięta),
 Pod lasem na tej łące zostały ustawione tablice "edukacyjne" oraz stoły dla biesiadników - my tam mieliśmy poczęstunek w postaci ciasta drożdżowego, kawy i herbaty.
      Dalsza droga prowadziła przez kolejne wsie, raz droga z górki, by znowu pod górkę - przystanek pod kościołem, gdzie Pan historyk opowiedział nam o dziejach wsi i kościoła ( kościoła niestety nie zwiedzaliśmy gdyż jutro komunia  i kościół został na tą uroczystość wysprzątany i udekorowany).
      Niespodzianką był postój w Łęce Wielkiej w parku przy pałacu. Pałac obecnie jest w rękach prywatnych, stoi w środku parku, a teren dookoła otoczony wysokim murem - budynek można obejrzeć sobie zza krat bramy, ale i tak niewiele widać. Niewiele jest też na ten temat w internecie.Ten pałac, to spełnienie moich marzeń (ale o tym za chwilę).
     Wycieczka zakończyła się wspólnym biesiadowaniem przy ognisku.
Było wspaniale.

4 komentarze:

  1. A lisa z obrazka widziałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo zajmujące te Twoje obserwacje i przemyślenia... tak trzymaj :)

    Piotr Dryll

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za miłe słowa.
    Z Pozdrowieniami
    Mgiełka. :)

    OdpowiedzUsuń